Stoję pośród gęstych drzew.
Na sercu wyryty czarny orzeł.
Skąpany w mroku cicho płacze i krwawię.
Milczę gdzieś w kącie nie dając
znaku życia.
Z bliznami na rekach walczę do końca.
Czarny płyn rozchodzi sie w moim
organizmie.
Rani mnie od środka chodź z zewnątrz
nic nie widać.
Przyjdzie taki dzień kiedy
przestanie mnie ranić.
I znów będę
w jasność odziany.
I znów jak
orzeł będę zdobywał szczyty.
Ostry zacięty
zawsze jak brzytwa.
Życiem cieszyć
się będę.
Przestane pisać
smutne wiersze.
Powrócę zajmę
miejsce..
i..
Będę..