Idę do przodu czując pot na czole.
Czując ból w sercu, trzask niedoli.
Ból przeszywa każda moją kość.
Jak w maszynie śmierci, ugniatany los.
Uciekając od śmierci, witając się z bogiem.
Walcząc z nałogiem, myślę o sobie.
Myje krew z mojej twarzy czekając na szczescie.
Egoistyczne ręce, wracam po więcej.
Honoru nie splamię, będę walczył do końca.
Pomocy nie będę brał, konając jak owca.
A na koniec bede wiedział.
Z której strony wieje wiatr.
I tam zostawię po sobie ostatni ślad.